Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Więcej szczegółów znajdziesz tutaj.

OK, rozumiem. Nie informuj mnie o tym więcej

Piątek, 27 października 2017

Gorączka jest potrzebna!

Nie ma się co cieszyć, że przechodzimy przeziębienie bez gorączki. Osoby niegorączkujące mają podwyższone ryzyko zapadnięcia na nowotwór - mówi prof. dr hab. Wiesław Kozak z UMK.

rozmawia Jan Oleksy

Tagi: miasta kobiet zdrowie przeziębienie infekcje grypa gorączka jan oleksy wiesław kozak

6 października 2017, aktualizowano: 06-10-2017

Gorączka kojarzy się z kiepskim samopoczuciem.
Rzeczywiście reakcja gorączkowa jest bardzo kosztowna dla organizmu, zarówno energetycznie, jak i metabolicznie. Ale jest to reakcja fizjologiczna, a to znaczy, że jest regulowana i uwalniana przez organizm. W nomenklaturze anglosaskiej nazywa się to „sickness behavior”. Mówiąc prosto, jest to zachowanie, które ma ograniczyć aktywność psychiczną i fizyczną i zmusić chorego do „bycia pacjentem”, położenia się w łóżku i wyczekania do końca gorączki.


Działa mechanizm obronny?
Gorączka jest reakcją obronną organizmu zaatakowanego bakteriami, wirusami czy infekcjami grzybicznymi, podobnie jak synteza przeciwciał. Ale nikt nie uważa, że synteza przeciwciał jest w tym czasie czymś złym. Wprost przeciwnie, jest czymś dobrym, co zostało udowodnione w badaniach klinicznych i laboratoryjnych. Natomiast gorączkę jako osłabienie organizmu, wyłączenie z codziennej aktywności, uważa się za reakcję szkodliwą.

Czyli taką, którą musimy zablokować?
Błędem jest łykanie wszystkich możliwych leków przeciwgorączkowych. Należy wiedzieć, że nasz układ immunologiczny „uczy się” na co i jak reagować. Jeżeli często blokujemy gorączkę, to organizm nabywa „wiedzy”, że jest to reakcja niepotrzebna i kosztowna. I ją wyłącza. A to jest bardzo szkodliwe, ponieważ gorączka i jej mechanizmy molekularne działają na układ odpornościowy jak szczepionka. Układ ten jest „trenowany” przez gorączkę do szybkiego i sprawnego reagowania, zatem gorączka działa bardzo korzystnie na wszystkie mechanizmy związane z układem odpornościowym.

To paradoks?
Wielki paradoks wynikający z postępu medycyny w rozwoju cywilizacji. Wiedza od czasów doświadczeń pierwotnego człowieka, który rozpoznawał chorobę po tym, czy organizm jest gorący, bardzo się zmieniła. Przez stulecia panowało przeświadczenie, że gorączka jest sprawcą ułomności człowieka, że należy jej się bać i trzeba ją niszczyć. Za tym poglądem poszła cała farmakologia i synteza związków przeciwgorączkowych. A tabletki nie załatwiają sprawy, bo nie usuwają przyczyny jej wywołania. To tak, jakbyśmy zatkali w samochodzie rurę wydechową, z której leci czarny dym, a nie szukali awarii.

Badał Pan też związek między brakiem gorączki a zachorowalnością na nowotwór.
Na istnienie takiego związku mamy bezwzględnie wiele dowodów i opracowań naukowych. Potwierdzone są spostrzeżenia, że osoby, które nie gorączkują, a my się stajemy coraz bardziej niegorączkującą populacją, mają podwyższone ryzyko zapadnięcia na nowotwór. Gorączka nie tylko przyczynia się do zwalczania infekcji, ale wytwarza pewną sytuację w układzie immunologicznym, podczas której komórki układu zaczynają inwigilować tkanki i niszczyć w zarodku komórki nowotworowe.

Wykrywają i zabijają!
Zabijają, a gorączka „ćwiczy” układ immunologiczny właśnie w tym celu.

Prowadził profesor badania nad tym zagadnieniem w naszym regionie?
Robiliśmy badania w regionie kujawsko-pomorskim wśród populacji kobiet, które zachorowały na nowotwór piersi. I okazało się, że ryzyko zachorowania na raka osób niegorączkujących wzrasta mniej więcej o 25 procent. Nie ma więc co się cieszyć, że ktoś jest przeziębiony, ale nie ma gorączki. To fatalna sytuacja, która pokazuje, że układ immunologiczny jest niewydolny w jakimś aspekcie i teraz tylko trzeba czekać, żeby dowiedzieć się w jakim.

Osoba niegorączkująca powinna się przebadać?
Zrobić badania na sprawność układu immunologicznego. Ale takie badania robi się wyrywkowo, bo są dość drogie. Dopiero teraz, w XXI wieku, wzrasta świadomość zarówno medyków, jak i naukowców, że jest to niezwykle istotne badanie diagnostyczne.

Znamy pozytywny aspekt gorączki, więc ostrzeżmy matki, by choremu dziecku nie dawały od razu czegoś na zbicie temperatury.
Małe dzieci potrafią rozwinąć bardzo wysoką temperaturę, nawet do 41 stopni, bo u nich układ odpornościowy jest jeszcze bardzo słaby, dopiero się „uczy”, nabywa sprawności. Gorączka jest sygnałem, żeby udać się do lekarza i zdiagnozować, czym jest spowodowana. Nie należy od razu jej zbijać i uważać, że wszystko jest w porządku. W ten sposób można doprowadzić np. do sepsy, posocznicy czy innych poważnych infekcji układu naczyniowo-sercowego czy nerwowego. U dziecka łatwo można kontrolować pułap gorączki, stosując zwykłe, chłodne okłady.

Działać od zewnątrz, a nie od wewnątrz?
Zewnętrzny układ obwodowy może wytrzymać wysoką temperaturę, nawet 41 stopni. Gorzej znosi to ośrodkowy układ nerwowy, dlatego podczas wysokiej gorączki szczególnie powinniśmy chronić mózg, który schładzać można np. mokrym ręcznikiem o temperaturze w granicach 20 stopni.

Albo przykładać lód?
Lód należy wykluczyć, bo zbyt niska temperatura działa odwrotnie. Przyłożenie lodu do ciała powoduje skurcz powierzchniowych naczyń krwionośnych, odprowadzających ciepło np. z mózgu. Prowadzi to do wybuchu termicznego w tym ośrodku.

Jak medycyna odbiera wyniki badań nad gorączką?
Różnie, bowiem powstaje pewien konflikt między zdobyczami nauki a zdobyczami farmakologii. Nieszczęście polega na tym, że wielu klinicystów nastawionych na farmakologię nie rozumie tych zagadnień i stara się podporządkować presji całej farmakologii. Robią wszystko, by pacjent jak najszybciej dobrze się poczuł i odniósł wrażenie, że jest zdrowy. Poszedł do pracy, w żadnym wypadku do łóżka. Natomiast nauka stworzyła już bardzo solidne podstawy do twierdzenia, że tak nie można postępować. Należy edukować społeczeństwo, że gorączka nie jest związana z destrukcyjnym działaniem infekcji, więc nie powinna być poddawana działaniom farmakologicznym.

A czy występuje różnica między gorączką u kobiet i u mężczyzn?
Nie ma różnicy. Są natomiast pewne sytuacje różniące organizm kobiety od mężczyzny. Na przykład ciąża. Tuż przed okresem porodowym kobieta rzadko będzie miała gorączkę, nawet gdy wystąpi infekcja. Ona objawi się dopiero później, po urodzeniu dziecka. Również noworodek kilka dni po narodzeniu też nie wywoła u siebie gorączki, nawet jeżeli jest zainfekowany. Działa tutaj pewien mechanizm fizjologiczny, który sam wyłącza gorączkę wtedy, kiedy byłaby ona szkodliwa dla akcji porodowej i dla systemu sercowo-naczyniowego noworodka. Wówczas uaktywniają się hormony typowe dla zbliżającej się akcji porodowej, które działają podobnie jak aspiryna.

Natura jest mądra.
Tak! Przyjrzyjmy się na przykład matkom karmiącym piersią. Jeżeli u nich wyskoczy gorączka, to może być ona spowodowana na przykład zastojem pokarmu w piersiach. Taki przypadek jest monitorowany przez organizm jako niewłaściwy, więc oczywiście w tym przypadku zbicie gorączki nic nie da.

A co Pan profesor robi, jak się przeziębi i ma gorączkę?
Cieszę się, bo wtedy wiem, że wszystkie mechanizmy zostały uruchomione do zwalczenia infekcji. Idę spokojnie do łóżka. Ten stan trzeba przeczekać, zaprzyjaźnić się z gorączką i traktować ją jako coś korzystnego dla naszego organizmu.


*Prof. dr hab. Wiesław Kozak



dziekan Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UMK w latach 2008-2016, kierownik Zakładu Immunologii WBiOŚ UMK. Naukowo zajmuje się badaniem gorączki, autor książki „Geneza gorączki. Biologiczne mechanizmy i praktyka medyczna”. W wolnych chwilach uprawia żeglarstwo


http://m.7dni.pl/2017/10/orig/341ed-359647.jpg

Jak wzmocnić odporność? - radzi mgr Aleksandra Markiewicz, fizjoterapeutka, terapeutka PNF oraz NDT-Bobath z Akademii Rodzenia Akademii Rodzenia i Akademickiego Centrum Medycznego przy WSG

1. DIETA

W diecie wzmacniającej odporność powinny znaleźć się przede wszystkim warzywa i owoce bogate w antyoksydanty i witaminy. Jednym z silnych antyoksydantów jest witamina C (mają ją papryka, brokuły, natka, pietruszki, brukselka, jagody, porzeczki, kiwi, pomarańcza, truskawki). Bardzo silnym przeciwutleniaczem jest także witamina E, zwana witaminą młodości. Główne jej źródła to oleje roślinne, orzechy, migdały, pestki dyni, słonecznika. Ważna jest też prowitamina A, czyli beta-karoten (znajdziemy ją w mleku, serach, jajach oraz w warzywach żółtych, czerwonych i pomarańczowych). Mniej popularną, ale równie ważną substancją poprawiającą odporność organizmu jest witamina D. W naszym klimacie nie dostarczamy wystarczającej ilości, dlatego zalecana jest suplementacja. Na system immunologiczny dobrze wpływa też 1,3/1,6-glukan, który wzmacnia działanie komórek odpornościowych, zwiększając ich zdolność do walki z mikroorganizmami. Substancja obecna jest w grzybach, drożdżach piekarskich, płatkach owsianych. W porze jesienno-zimowej zalecane jest też większe spożycie kwasów omega-3 (oliwa z oliwek, olej lniany, awokado), ponieważ pomagają zachować młodość i poprawić nastrój.

2. AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA

Z medycznego punktu widzenia ćwiczenia fizyczne powodują zwiększenie aktywności limfocytów, które stanowią podstawę naszej odporności, dlatego zalecane są codzienne spacery na świeżym powietrzu pomimo kiepskiej pogody. Lekarze podpowiadają, że powinniśmy korzystać z ruchu przynajmniej 3 razy w tygodniu po 30 minut, z utrzymaniem tętna około 130 uderzeń na minutę. Systematyczne uprawianie sportu wpływa także na zmiany zachodzące w naszym organizmie, np. wzrost masy mięśniowej i kostnej, poprawę tolerancji glukozy i profilu lipidów, obniżenie spoczynkowego i wysiłkowego ciśnienia tętniczego.

Partnerzy Miast Kobiet

  • Positivemind.pl
  • Focus
  • UM Bydgoszcz
  • Brigdehead
  • Teatr Polski
  • FKE